- Ձաρωдрውֆըг гθσиξ
- Угошጿց уχጺኂኹбраթ ቴсн
Kiedyś słyszałam bardzo dobre stwierdzenie dotyczące wojska „Kto był w wojsku, ten w cyrku się nie śmieje”, misyjne sytuacje się w tym zawierają. Wielu świetnych żołnierzy zginęło na misjach w różnych krajach. Jadąc tam, musieli mieć taką świadomość, że mogą zginąć, bo tam jest wojna, a oni będą walczyć.
Niedawno przeczytałam zdanie: “Kto w Polsce mieszka, ten się w cyrku nie śmieje” i zgadzam się z nim o tyle, że faktycznie od 22 października 2020 r., tj. od wydania przez Trybunał Konstytucyjny wyroku w sprawie aborcji uwaga społeczeństwa jest mocno zwrócona na to, co dzieje się w związku z prawem. Ja sama, choć nigdy tego nie robiłam, dzień kończę lekturą Dziennika Ustaw, aby być na bieżąco ze zmianami, które potrafią zaskoczyć z dnia na dzień. W tych okolicznościach trudno znaleźć mi czas na to, co bardzo lubię, czyli Netflix i lekturę. O ile ta pierwsza rozrywka czeka na lepsze czasy, a moje zaległości się piętrzą, o tyle w ostatnim czasie pochłonęła mnie lektura – trwała zdecydowanie zbyt długo, bo ciągle coś. Ale cieszę się, że się udało i tym chętniej dzielę się wrażeniami. Cóż poradzić – bardzo lubię kryminały i książki opisujące historie prawdziwych śledztw. Nie przepadam jedna za takimi książkami, w których jestem w stanie przewidzieć co wydarzy się na kolejnych stronach i w których drażni mnie język – a takich przykładów, nawet pośród polskich autorów jest niemało. W wypadku “Księcia” – bo o tej książce mowa nie było mowy o rozdrażnieniu. Tym, co mnie w tej książce absolutnie urzekło (niezależnie od fabuły, która w zależności od preferencji czytelnika, jednego zaciekawi, a innego nie), to wspaniały język. Żadne słowo nie jest w Księciu przypadkowe, żadne nie jest nadprogramowe i każde jest użyte dokładnie tak jak powinno być użyte. Gdybym miała powiedzieć o czym ta powieść jest, to stwierdziłabym, że o demonach żyjących we współczesnych Niemczech i w Niemcach. W książce mamy wątki polskie, można dowiedzieć się sporo o historii kraju, w którym toczy się akcja, są też elementy dotyczące Kościoła Katolickiego i tego w jaki sposób są jak wygląda edukacja w szkołach katolickich. Zapewniam, że to jest wątek nie pozwalający spokojnie spać, a w świetle aktualnych doniesień medialnych, trudno nie dopatrywać się w tych fragmentach realizmu i zarazem wyjaśnienia tego, jak w pewnych okolicznościach – z pozoru wzniosłych – może urodzić się w człowieku zło. Być może to jest kwestia tego, że autorka jest Polką i językiem polskim pięknie włada (choć nie każdy polski autor tak ma). Wiele powieści może jednak tracić na tłumaczeniu. Dobry tłumacz z kiepskiego dzieła, może zrobić coś fajnego, tak samo jak kiepski tłumacz z czegoś, co ma wartość może uczynić zwykłe czytadło. Tymczasem, „Książę” nie jest zwykłym czytadłem. Jest to książka o polityce, o ludziach, historii i uprzedzeniach. Zaczyna się od zabójstwa, a ściślej od odkrycia zwłok księdza ukrzyżowanego w jednej z berlińskich katedr, a potem jest tylko lepiej. “Książę” to tak naprawdę polityczny thriller o tym, co by było, gdyby ktoś czerpał inspirację z Hitlera i jak jego wizja świata odnalazłaby się w nowej rzeczywistości. Czy porwałby tłumy? Powieść skonstruowana jest jak medialna relacja z opisywanych zdarzeń, ale przeplatana jest wątkami z osobistego, skomplikowanego życia głównych bohaterów: dziennikarki, szefa berlińskiej policji i jej komisarza o wdzięcznie brzmiącym nazwisku Kowalski oraz agenta wywiadu. Jest tu i historia, i akcja, i wątki z pogranicza prawa rodzinnego i romansu w jednym. Kluczowa sprawa: komu tę książkę polecam? Osobom, które lubią się skupić na lekturze i które są łase na symbole – społeczne, kulturowe i historyczne. Nie polecam zaś tym, którzy szukają lektury lekkiej, o której zapomną po odłożeniu książki na półkę. Przyznaję, że biorąc się za lekturę książki nie znałam autorki, a szkoda, bo powinnam była. Magdalena Parys urodziła się w Gdańsku i jako dziecko wyemigrowała z rodziną do ówczesnego Berlina Zachodniego. Na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie ukończyła polonistykę i pedagogikę. Jest autorką powieści “Tunel” uznaną przez za najważniejszy debiut 2011 r. a za ten tytuł otrzymała polonijną nagrodę Złotej Sowy. Magdalena Parys w 2015 r. została laureatką Europejskiej Nagrody Literackiej za powieść “Magik”. W 2016 roku opublikowała “Białą Rikę”. Ostatnia jej powieść to “Książę”, drugi tom trylogii berlińskiej, zapoczątkowany powieścią “Magik”. Autorka pisze do “Zwierciadła” i “Wysokich Obcasów extra”. Dobra wiadomość jest też taka, że dzięki uprzejmości wydawnictwa zachęcając do lektury mogę oddać w Państwa ręce kod na zakup książki uprawniający do 30% obniżki ceny na stronie Tania Książka. Kod obowiązuje do końca listopada 2020 r. i brzmi: 20ksiaze20. Miłej lektury! Kto mieszka w Polsce ten w cyrku się nie śmieje. Kto pracował w gastronomii . Ten się w cyrku nie śmieje. 8 miesięcy. 25 3. Zgłoś Odp owiedz; 2023-03-11 Kto w Polsce żyje, ten w cyrku się nie śmieje, a do zoo nie chodzi, bo pozamykane. Zresztą, może to akurat dobrze – biednym zwierzętom przyda się trochę odpoczynku od głodnych egzotyki rodzinek. Rodzinki te mogą w tym czasie odwiedzić kościół lub muzeum, nasiąknąć narodową historią i wzmocnić sojusz z Bogiem. Mogą też pooglądać telewizję i poszerzyć swoje horyzonty. Kiedyś zoo było w telewizji – Polskie Zoo. Pamiętacie? Jerzy Kryszak i paru innych boomerskich komików zakładali maski, wcielali się w polityków i przydawali im zwierzęcych cech, obśmiewając ich upodlenie. Jedyny problem z tym programem był taki, że jednak zwierzęta w niektórych kwestiach stoją kilka pięter ponad politykami. Ale okej, metaforyczna świnia, wesz czy żmija pasują do rządzących jak mało które przymioty. Gdyby Polskie Zoo wróciło na antenę, pion charakteryzacji nie miałby dużo roboty – te smutne gęby polskich polityków i tak są już maskami wrośniętymi w miejsca, gdzie kiedyś były twarze. Pytanie tylko: kto byłby kim w nowym Polskim Zoo? Jacek Sasin – knurek Rubaszny, jowialny, z buzią uśmiechniętą, sytą i rumianą, Jacek „Siedemdziesiąt Milionów Przepie*dolone Na Wybory, Które Się Nie Odbyły” Sasin przypomina poniekąd to wspaniałe, czyste zwierzę, któremu ludzie niejednokrotnie zarzucają najgorsze. Otóż świnie i knury należą do zwierząt najinteligentniejszych, podobnie jak wicepremier, który z rozwagą planuje kolejne działania w Ministerstwie Aktywów Państwowych, który sprytem, bystrością i pojętnością wspina się na wyżyny, pozostawiając daleko w tyle resztę politycznej sceny. Nie znajdzie się chyba nikt, kto mógłby zaprzeczyć? Wszak tylko inteligentny i roztropny człowiek w taki sposób Przepie*doli Siedemdziesiąt Milionów Na Wybory, Które Się Nie Odbyły, że nie poniesie za to żadnej kary! Krystyna Pawłowicz – papugaEgzotyczny ptak o nietuzinkowej urodzie, charakterystycznym dziobie oraz umiejętności naśladowania ludzkiego głosu mógłby z pewnością symbolizować równie nietuzinkową, charakterystyczną sędzinę Trybunału Konstytucyjnego, która niestety nie posiadła umiejętności przemawiania ludzkim głosem, ale przecież wszystko jeszcze można nadrobić. Krysia Pawłowicz jest poza tym adwokacką papugą dla swojego przełożonego, Jarka Kaczyńskiego, który chętnie korzysta z jej zdolności do odwracania uwagi. Gdyby mógł, zapewne nosiłby ją na ramieniu. Jarosław Gowin – żółwPowoli, ale sukcesywnie zmierza tam, gdzie zmierza. Odporny na czynniki zewnętrzne i zmiennocieplny – doskonale dopasowuje się do sytuacji, a gdy trzeba, nabiera wody w usta. Jarosław Gowin jest obecny w polskiej polityce od dawna, do swojego stanowiska dochodził miarowo, ale nie opieszale. W trudnych czasach wysokich amplitud nastrojów społecznych był w stanie pohamować swoje apetyty, schować się we własnej skorupie, przeczekać, by dostać wymarzone stanowisko wicepremiera. Kto wie, może tak jak żółw jest długowieczny i stanie jeszcze wyżej w hierarchii królestwa zwierząt? Krzysztof Bosak – piesek chihuahuaSympatyczne stworzonko, w gruncie rzeczy milutkie i kochane, które potrafi narobić hałasu, pokazać ząbki, ale nie ma z niego żadnego pożytku, a po dłuższym czasie tylko denerwuje. Krzysiu Bosak lubi pohałasować, ale nie wnosi nic sensownego na rodzime, polityczne podwórko. Obstawiony bulterierami w postaci znacznie bardziej elokwentnego Sławomira Mentzena i znacznie p o t ę ż n i e j s z e g o wizerunkowo Janka Korwina-Mikkego, Bosak robi wrażenie zagubionego szczeniaczka, którego chciałoby się pogłaskać i poklepać po pyszczku.Podejście do pisania o sztuce z perspektywy człowieka wychowanego w mieście i żyjącego w delikatnym przekonaniu, że mleko bierze się ze sklepu jest nie tyle trudne, co, mam wrażenie, spełniające założenia przedstawione w spektaklu. Magda Gessler od dekady jeździ po Polsce i pokazuje, jak wygląda Polska powiatowa przez pryzmat gastronomiczny. Siedząc przed telewizorem i czując pewną wyższość nad bohaterami programu (jak można nie wiedzieć, jak robi się włoski sos do pizzy lub czym się różni wino wytrawne od półsłodkiego). Moje podejście do Kuchennych Rewolucji, jako kolejnej, po Kubie Wojewódzkim stałej pozycji w ramówce TVN zachwiane zostało dopiero przez tekst Doroty Masłowskiej w Dwutygodniku. Pokazała ona, że można podejść do tego tematu, jako narzędzia, pryzmatu, przez jaki obserwujemy prowincję. Gessler jako słowiańska postać „Baby” wybiera się tam, „gdzie diabeł nie może”. Kończąc podpinać się pod fantastyczny esej Masłowskiej, skonkluduję to stwierdzeniem, że sztuka Demirskiego i Strzępki wygląda niemal jak jego adaptacja, co jest znakomitym komplementem. Patrząc na istotne różnice pomiędzy oryginałem Gordona Ramseya a KR można zauważyć pewne regionalizmy, które nie wywodzą się wyłącznie ze specyfiki naszego kraju, a z samej postaci prowadzącej. Magda Gessler jako ta miastowa gwiazda telewizyjna przyjeżdża do Bogu ducha winnych właścicieli małej gastronomii, którzy wierzą że od sukcesu dzieli ich wyłącznie darmowa reklama w ogólnopolskiej telewizji. Szybko okazuje się jednak, że problem nie leży w braku odpowiedniej reklamy, a w (…) Resztę tekstu znajdziesz w pierwszym numerze Magazynu Malkontent. Sprawdź, jak dostać swoją cyfrową kopię na Wszystkie zyski ze sprzedaży magazynu przeznaczamy na działalność statutową Fundacji. Dziękujemy!
Kto mieszka w Polsce, ten się z cyrku nie śmieje. Menu Wykop.pl Wykop.pl. Główna; Wykopalisko 401; Mikroblog; Kto mieszka w Polsce, ten się z cyrku nie śmieje.
Zachód zawsze był “rusofobiczny”, a “sankcje były z Rosją od dziesięcioleci”. Do tego Polska i Ukraina powinny zostać za swoje słowa zdyscyplinowane przez sojuszników – to słowa Siergieja Ławrowa. Rosyjski dyplomata udzielił wywiadu dla saudyjskiej stacji Al Arabiya. Ławrow chce dyscyplinować Polskę Ławrow stwierdził w wywiadzie, że Zachód zawsze był “rusofobiczny”. W jego odczuciu “sankcje były z Rosją od dziesięcioleci“. – Nigdy w historii Związku Radzieckiego ani w historii Federacji Rosyjskiej nie przeżyliśmy dnia bez sankcji – powiedział. W jego odczuciu płynie z tego pewna nauka do Moskwy. Jego zdaniem “wiara państw Zachodu, że najnowsza fala sankcji sprawi, iż Rosja zacznie błagać o łaskę, świadczy, że Zachód nie ma pojęcia, jak postępować z Rosją”. Określił też “wstydem i hańbą dla zachodniej cywilizacji” działania, które teraz podejmują Stany Zjednoczone i inne państwa Zachodu. – (…) biegają po całym świecie, grożąc innym krajom konsekwencjami, jeśli te nie przyłączą się do sankcji wobec Rosji – kpił sobie Ławrow. Dodał, że jeżeli Zachód przyzna się do “pomyłki” i swoich “błędów”, to istnieje szansa “na pewne wznowienie stosunków w przyszłości”. Potem pojawił się wątek Ukrainy, a konkretnie Wołodymyra Zełenskiego. Ten stwierdził bowiem, że jego kraj popełnił w latach 90. błąd, pozbywając się arsenału jądrowego (przypomnijmy, że w zamian za to, USA, Rosja i Wielka Brytania gwarantowały nienaruszalność granic Ukrainy). Nawiązał też do słów premiera Mateusza Morawieckiego, który to miał powiedzieć, że Polska z zadowoleniem przyjęłaby przeniesienie amerykańskiej broni jądrowej z Niemiec do Polski. – Nigdy dotąd tak niebezpiecznie się nie bawiliśmy. Powinniśmy nalegać na oświadczenia stałych członków RB ONZ, że wojny nuklearnej nigdy być nie może. By mieć co do tego pewność, Zachód powinien zdyscyplinować ukraińskich i polskich kolegów, którzy nie dostrzegają niebezpieczeństwa w zabawie bardzo ryzykownymi słowami – proponował Ławrow. Źródło: Al Arabiya Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści? Wesprzyj nas swoją wpłatą. Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce. WPŁAĆ Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników. .